Liga Europy: Leicester przegrywa z Legią Warszawą 1:0. Brak progresu i obnażone wady

Fot. własne

W drugiej kolejce fazy grupowej Ligi Europy 2021/22 rywalem Leicester była Legia Warszawa. Było to pierwsze w historii spotkanie Leicester z polską drużyną w europejskich pucharach.

Wstęp meczowy

Celem Leicester przed tym meczem była kontynuacja poszukiwania formy. Według trenera Rodgersa sygnały lepszej gry pojawiły się w dwóch ostatnich meczach: w drugiej połowie z Milwall (0:2 w EFL Cup) i meczu ligowym z Burnley (2:2).

Największe obawy kibiców Leicester budziła formacja obronna. W ostatnich tygodniach zostały obnażone wszystkie wady Vestergaarda i Soyuncu, którzy nie radzą sobie w pojedynkach 1 na 1. Gracze Napoli (Osimhen), Burnley, czy Brighton bez większych problemów radzili sobie z defensorami Lisów.

W tym spotkaniu nie mogli wystąpić:
Evans (choroba), bez którego Leicester traci dużo więcej bramek
Iheanacho (nieprawidłowości z dokumentami, piłkarz spędził noc na lotnisku Chopina, po czym wrócił do Wielkiej Brytanii), kibice domagają się go w pierwszym składzie
Ndidi (pauza za czerwoną kartką z Napoli)

***

Kibice Leicester powrócili na europejskie stadiony. Ostatni ich wyjazd odbył się do Madrytu na ćwierćfinałowy mecz Ligi Mistrzów z Atletico (sezon 2016/17). W zeszłorocznej Lidze Europy wyjazdy gości były zabronione.

Warto dodać, że Lisy do tej pory tylko raz wygrały w stolicy obcego kraju – rok temu w Atenach z AEK-iem (1:2). Za to nie udało się w Madrycie (Atletico), Pradze (Slavia), Kopenhadze (FC København), Belgradzie (Crvena zvezda).

Przed meczem mówiono dużo o tym, że to szczególne starcie dla byłego piłkarza Leicester, a obecnie Legii – Bartosza Kapustki (obecnie leczy zerwane więzadła). Kapustka spotkał się ze swoimi starymi znajomymi:

Pierwsza połowa

Od początku spotkania Lisy miały problemy z zatrzymaniem ofensywnych wejść prawego wahadłowego Legii – Johanssona. Grający po tej stronie 20-letni Luke Thomas nie radził sobie z dynamicznym Szwedem.

W 10 minucie Leicester powinno objąć prowadzenie, ale swojej szansy nie wykorzystał Ayoze Perez. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka minęła bramkarza Legii, a następnie… odbiła się od Pereza, który nie spodziewał się takiego obrotu spraw, gdyby zachował więcej zimnej krwi mógłby spokojnie strzelić do pustej bramki.

Fot. YouTube/TVP Sport

Za pierwsze 25 minut można było pochwalić Tielemansa, który próbował dyrygować grą Leicester nie tylko swoimi zagraniami, ale również co rusz podpowiadając swoim kolegom z zespołu. Jednak w 28 minucie zaliczył pierwszą stratą w tym meczu co dodało dodatkowej wiary w swoje umiejętności piłkarzom Legii, czego owocem był stracony gol.

W 31 minucie po wybiciu Schmeichela, Soumare przegrał pojedynek główkowy z Nawrockim. Legia w ten sposób przejęła akcję i w błyskawiczny sposób dostarczyła piłkę do Emreliego. Ten swoim sprytem i siłą fizyczną wszedł w pole karne mimo presji Amarteya, a następnie strzelił między nogami Vestergaarda, futbolówka odbiła się od słupka i Schmeichel był bez szans.

Druga połowa

W drugiej połowie Legia cofnęła się i grała ewidentnie piątką z tyłu, co było jasnym sygnałem, że gospodarze nastawiają się na kontry. Rodgers widząc, że nie ma szans przebić się przez obronę przeciwnika postanowił dokonać w 67 minucie dwóch zmian. Na boisko weszli Barnes (Perez) i Maddison (Dewsbury-Hall).

Obaj rezerwowi nie zdołali odwrócić wyniku meczu, ale na przestrzeni całego spotkania i tak stali się wyróżniającymi zawodnikami Leicester. Oprócz nich trener Leicester desygnował z ławki do gry również Vardy’ego i Lookmana.

Lisy najgroźniejszą sytuację w tym spotkaniu stworzyły w 66 minucie po strzale głową z rzutu rożnego Vestergaarda, ale jakimś cudem Miszta ustawiony na linii obronił jego uderzenie.

W końcówce meczu Legia wyprowadziła dwie groźne kontry, przy pierwszej po rajdzie Kastratiego fenomalną interwencją popisał się Schmeichel, który sparował jego strzał na słupek, a w drugiej sytuacji Leicester miało furę szczęścia, bo do praktycznie pustej bramki nie trafił Pekhart.

Podsumowanie

W punktach:

  • potwierdziły się obawy przedmeczowe – sprytny Emreli i dynamiczny Kastrati tak jak napastnicy Brighton, Burnley wykorzystywali niepewność Vestergaarda i Soyuncu,
  • w kreacji nie sprawdzili się: Soumare i Dewsbury-Hall,
  • pierwszą połowę do udanych nie może zaliczyć Thomas, to jego stroną szły najgroźniejsze akcje napędzane przez prawo wahadło Legii – Johanssona,
  • dobrą zmianę dał Maddison, który już samym ruchem ciała pokazywał się do gry, odnalazł się w grze w tłoku, ale niestety… szukał nie tylko piłki, ale i drużyny,
  • no właśnie tłok, od 60 minuty Legia grała jeszcze bardziej cofnięta, piątką w linii, Barnes i Maddison próbowali grać kombinacyjnie, ale ich kluczowe podania lub nawet strzały blokowała szczelna obrona przeciwnika,
  • Perez i Daka nie dochodzili do 100% sytuacji, byli dobrze spychani przez gospodarzy, a próby z końca pola karnego – głową czy przewrotką były zbyt słabe,
  • wygląda na to, że Legia swoje taktycznie zrobiła, a Leicester pozostaje ze swoimi problemami.

Warto odnotować, że na stadionie Legii zasiadło zasiadło ok. 800 kibiców Leicester. Kibice zaprezentowali to z czego najbardziej słyną: “Come On Leicester”, “Na na na Leicester” do utworu “Hey Jude” – The Beatles.

Wynik

Legia Warszawa – Leicester City 1:0 (Emreli 31′)

Składy

Legia Warszawa: Miszta – Jędrzejczyk, Wieteska, Nawrocki – Johansson (Abu Hanna 78′), Martins (Kastrati 70′), Ślisz, Kharatin, Mladenović – Josue (Lopes 84′) – Emreli (Pekhart 84′)

Leicester City: Schmeichel – Amartey (Lookman 78′), Soyuncu, Vestergaard – Castagne, Soumare, Tielemans, Dewsbury-Hall (Maddison 67′), Thomas – Perez (Barnes 67′), Daka (Vardy 84′)

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments